Od kiedy wszedł w życie rządowy program 500+, regularnie pojawiają się pytania dotyczące tego, czy kwota uzyskana w ramach świadczenia jest brana pod uwagę przy obliczaniu zdolności kredytowej. Wobec tego wyjaśniam, dlaczego nie należy traktować 500+ jako dochodu, jak wygląda sprawa z alimentami, a także z pieniędzmi otrzymywanymi na urlopie macierzyńskim.
500+ a zdolność kredytowa
Obecnie niewiele banków traktuje pieniądze z programu 500+ jako dochód klienta, na podstawie którego oblicza się zdolność kredytową. Dlaczego tak jest? Aby świadczenie mogło zostać uznane za dochód, okres trwania kredytu powinien być krótszy niż planowany okres otrzymywania świadczenia.
Mówiąc wprost – pieniądze pożyczacie najczęściej na 20 lub 30 lat, wobec tego czas, w którym otrzymujecie 500+, powinien być dłuższy, np. ponad 20 albo 30 lat. Wiadomo, że rzadko kiedy zdarzają się świadczenia wypłacane tak długo, zatem banki nie chcą brać ich pod uwagę. Dotyczy to również 500+, właśnie dlatego nie podnosi ono zdolności kredytowej.
Alimenty i ich wpływ na dochody
A jak wygląda kwestia alimentów? Co ciekawe, alimenty wpływają wyłącznie na dochody osoby, która je płaci – obniżają one jej zdolność kredytową. Natomiast przy tym nie podnoszą zdolności osoby, która je otrzymuje. Trzeba o tym pamiętać przed zaciągnięciem zobowiązania pod hipotekę.
Świadczenia na urlopie macierzyńskim
Inaczej ma się sprawa ze świadczeniami na urlopie macierzyńskim – wszystkie banki biorą pod uwagę zasiłek macierzyński, wlicza się on do uzyskiwanych dochodów i zwiększa zdolność kredytową.
Jeżeli jednak kobieta prowadzi działalność gospodarczą i jest na zwolnieniu chorobowym, otrzymując tym samym pieniądze z ZUS-u, będzie to potraktowane jako świadczenie wypłacane, które nie zostanie uznane za dochód.
Przed złożeniem wniosku o kredyt hipoteczny warto zweryfikować, jaką ma się zdolność kredytową, biorąc pod uwagę wszystkie opisane wyżej czynniki. Jeśli zdolność jest zbyt mała, można spróbować ją zwiększyć – o konkretnych sposobach możecie przeczytać TUTAJ.